Właściwie to nie znam pani Jethon.
Niby słyszałem kilka odcinków jej trójkowego cyklu, którego tytułu użyłem do zaanonsowania swojego dzisiejszego wpisu, coś tam słyszałem że była kiedyś związana z „Wyborczą” ale co tam robiła i jak długo zupełnie nie wiem a i przyznam się że jej trójkowych audycji zwykle słuchałem niezbyt uważnie bo za ciekawe z tego co pamiętam nie były – ot jakiś aktualny celebryta coś tam sobie pogaworzył konfidencjonalnie o sobie na antenie popularnego radia i tyle.
Było to w czasach, w których podobny „format” był wykorzystywany przez Tinę Turner Polskiej telewizji czyli Ninę Terentiew na jej bezludnej wyspie tyle że tam zwykle było to multiplikowane potrójnie bo i celebrytów było trzech.
Patent stary jak „Tele -Echo” jeszcze innej zasłużonej babci polskiej telewizji. Kto ma lat odpowiednio dużo wie o kim i o czym piszę.
No więc Pani Magdo Pani pierwszej to powiem: nie podoba mi się to w jaki sposób niejaki Wijas usadził Panią za sterami mojego ulubionego radia. Po tym jak poprzednik Krzysztofa Skowrońskiego doprowadził „Trójkę” do stanu, w którym zamiast radia w samochodzie wolałem słuchać szumu wentylatora chłodnicy już w zasadzie postawiłem na Trójce krzyżyk. Nie było mi lekko.
Mam już swoje lata i pamiętam jakby to było dzisiaj, dzień w którym gdzieś tak w okolicach 1971 roku ojciec przyniósł do domu ruski radioodbiornik z UKFem. Nazwy tej maszyny już nie pamiętam (pewnie jak wszystko co ruskie nazywało się Ural) ale doskonale pamiętam jak z czerwonymi uszami słuchałem audycji Piotra Kaczkowskiego, Marka Gaszyńskiego czy Witolda Pogranicznego. Pamiętam „60 minut na godzinę”, „Powtórkę z rozrywki”, „Muzyczną pocztę UKF”, teatrzyk „Zielone Oko” czy później „Tylko dla Orłów” i setki innych audycji, dzięki którym PRL był odrobinę mniej nudny i szary a przez to dał się jakoś znieść.
„Trójka” wtedy to było dla mnie i dla takich jak ja naprawdę okno na świat! Ten banalny zwrot miał wtedy dla milionów myślących i złaknionych odrobiny normalności ludzi całkiem realny wydźwięk.
W „wolnej Polsce” wokół „Trójki” już zaczęły się jakieś dziwne rytualne tańce.
Obok lat niezłych czy wręcz dobrych (dyrektorowanie Piotra Kaczkowskiego) były liche (Olszański) i całkiem tragiczne (Laskowski - całkowite horrendum!) i ja Panią raczej kojarzę z tymi gorszymi latami „Trójki”.
Ostatnie dwa lata to był w historii mojego Radia czas niezwykły. Krzysztofowi Skowrońskiemu udała się rzecz niemal niemożliwa - przywrócił dawną świetność tej stacji delikatnie nawiązując do jej dawnej tradycji i odnosząc się z szacunkiem do kultowych postaci i programów z trójkowego arsenału, a jednocześnie niezauważalnie, bardzo kulturalnie i z gustem wprowadził ją w XXI wiek.
To co Skowroński zrobił z „Trójką” to cud. Cud z jeszcze jednego powodu: w najbardziej gorących politycznie dwóch latach po `89 roku „Trójka” była radiem całkowicie apolitycznym!
Tak, wiem tu na Salonie jest cały zastęp służbowych wklepywaczy, którzy już sam brak chęci kopania Kaczyńskich po łydkach i podgryzania sznurówek uznają za objaw „prawactwa”i pełnej służalczości kaczo-reźimowi, ale prawda jest taka że w „Trójce” żaden widoczny polityczny przechył widoczny nie był. Natomiast w sferze tego co do wyrzygania w dyskusjach o mediach nazywa się „misją” radio Skowrońskiego mogło być światowym wzorcem!
Tak – światowym. Myślę że ci, którzy tak często powołują się zawsze na brytyjski wzorzec BBC gdyby tylko naprawdę znali i słuchali uważnie kilku stacji BBC takich jak choćby najbliższe programowo „Radio One” zauważyliby że nasza „Trójka” za czasów Skowrońskiego jest o niebo lepsza. Wiem co piszę bo swego czasu sporo słuchałem via satelita kanałów BBC i mam niejakie porównanie.
I teraz, na fali niezwykłej koniunkcji układu politycznego we władzach krajowych mediów w których zasiadają jacyś podejrzani osobnicy dostaję pani od nich złote klucze do świątyni.
Nie mam najmniejszych wątpliwości i żadnych złudzeń że pierwsze co Pani zrobi to będzie zaduma i modlitwa.
Co to, to nie!
Jak sądzę pierwsze Pani ruchy to będzie sięgnięcie po wiadro z mopem i detergent żeby wyczyścić „Trójkę” ze wszystkiego co mogłoby się choć trochę kojarzyć z rządami poprzednika, czyli… ordynarne psucie.
Tak, wiem powinienem napisać że ma pani kilka tygodni czy miesięcy żeby udowodnić że ma Pani dobre zamiary i że nie będzie żadnego rewanżu i wycinania ludzi kojarzących się z poprzednim dyrektorem, ale ja niestety już w takie bzdety nie wierzę. Za rządów Tuska i Schetyny takie subtelności nie wchodzą w grę, a sposób w jaki dostała Pani tą posadę zabija choćby najmniejszą nadzieję.
I już na koniec napiszę Pani że jednak trzymam za Panią kciuki – trzymam kciuki żeby Pani jak najmniej zdążyła zepsuć zanim Panią zastąpi Pani następca.
I życzyłbym sobie żeby tym następcą był Krzysztof Skowroński.